Werner Frank 73 lata
emerytowany nauczyciel języka polskiego, b. dyrektor Lwóweckiego Ośrodka Kultury, instruktor oświaty zdrowotnej w Sanepidzie, nauczyciel i wychowawca w Ośrodku Szkolno - Wychowawczym w Płakowicach działający na rzecz współpracy polsko - holenderskiej, twórca wielu szkolnych przedstawień teatralnych.
"Malować zacząłem na emeryturze. Nie wynikało to jednak z nadmiaru wolnego czasu. Moją pasją bowiem są bardzo różne dyscypliny sportowe jak narciarstwo i windsurfing, tenis ziemny i żeglarstwo, tenis stołowy i brydż, pływanie i jazda na rolkach. Lubię też - umiarkowanie, pracę w ogrodzie. Jestem zadowolony z tego, co wyhodowałem, a jeszcze większą przyjemność sprawia mi jedzenie moich warzyw i owoców, które są smaczniejsze i zdrowsze niż te kupowane.
Tak więc malowanie portretów, poza pejzażami, wynikało początkowo z chęci obdarowania kogoś obchodzącego urodziny czy imieniny czymś w rodzaju dodatku do prezentu. Sprawiały mi satysfakcję komentarze:" o, jaki podobny", "jak żywy". Ważny w nich jest również nastrój, czasami tło, na którym się coś rozgrywa.
Kiedy zostałem najszczęśliwszym na świecie dziadkiem Oli i Piotrusia, chciałem swoimi obrazami towarzyszyć rosnącym wnukom. Bawić się z nimi, pokazywać im świat, czytać bajki, a później poważne lektury, malować, grać w teatrzykach, ale też rozwijać ich sprawność fizyczną i doświadczać piękna sportu. Podzielać ich pasje i być dumnym z ich osiągnięć.
Miałem w życiu ogromne szczęście spotkać i być z Nią przez 50 lat - z moją Dusią. Chciałem pokazać Jej urodę, dobroć i wielkie zrozumienie dla świata, w którym przyszło nam żyć. Była najwspanialszą żoną i matką Anity. Była babcią, która nie utraciła ani jednego dnia z życia swoich wnuków. Była wspaniałą i wyrozumiałą teściową. Pamięć o niej inspiruje mnie do wielu działań.
Myślę, że dostrzeżecie to wszystko w moich obrazach.
Wystawę tę dedykuję mojej najukochańszej Żonie."
|